Miłość można okazywać na wiele sposobów – kupując prezenty bez okazji, zostawiając liściki, wysyłając smsy… Z biegiem wspólnych lat jednak, na te romantyczne gesty brakuje nam czasu, pieniędzy lub zwyczajnie – ochoty.
Kiedy wypala się dopomina, takie rozczulające posunięcia bywają po prostu nieszczere i miast płynąć z głębi serca, pochodzą z przyzwyczajenia. Nie oznacza to, że przestaliśmy kochać. Po prostu – miłość można wyrazić na więcej sposobów. Jednym z nieprzemijających gestów jest wspólny masaż. Zmęczeni po całym dniu, możemy sobie nawzajem pomóc, rozluźniając zestresowane ciało.
Masaż rozluźnia i rozgrzewa mięśnie, usprawnia stawy, poprawia krążenie krwi i przyspiesza krążenie limfy. Wpływa także na pogłębienie oddechu, przyspiesza usuwanie toksyn i odpadów przemiany materii, a także pomaga utrzymać elastyczność skóry i tkanki łącznej. Masowanie partnera wyraża naszą troskę o jego zdrowie i samopoczucie. Dzięki uelastyczniającym właściwością masażu, dbamy także o piękny wygląd ciała, które nosi ukochaną duszę. Masaż zbliża, sprawia przyjemność, jest oznaką przywiązania. Jeśli jesteśmy w stanie przez pół godziny ugniatać ciało człowieka, którego kochamy – znaczy to o wiele więcej niż liścik zostawiony w kieszeni marynarki. Wymaga bowiem od nas wysiłku i faktycznie pomaga. Nie marudźmy więc, że „teraz to już nie to, co kiedyś”. Poza tym, dzięki takim zbliżeniom jak masaż, może odżyć w nas ogień młodości. Od masażu do erotyki jest jeden niewielki krok. Masowana osoba musi być półnaga… masująca – może. Kiedy poczujemy bliskość i ciepło, poczujemy się potrzebni i atrakcyjni – zaczniemy myśleć o partnerze „na nowo”.
am