Robert Gonera, znany aktor, któremu popularność przyniósł głównie udział w serialu „M jak Miłość”, w którym gra byłego męża Marty Mostowiak, przeżył niespodziewanie załamanie nerwowe. A wydarzyło się to we wtorek. Policjanci, których de facto wezwał sam aktor, znaleźli go tego dnia w lesie, gdzie chodził, mówiąc, że jest doktorem – zupełnie tak, jak grana przez niego postać w nowo powstającym serialu pod tytułem: „Determinator”.
Mówił również coś o sobie, czyli o Robercie Gonerze, ale nie jak o sobie, tylko o kimś zupełnie innym. Poza tym, ucieszył się, gdy zobaczył policjantów. Niedaleko stąd poszukiwała go ekipa realizująca owy serial. Wszystko szło bowiem dobrze, aż do 12 marca, kiedy z panem Robertem zaczęły dziać się dziwne rzeczy.
Rodzina aktora komentuje całe wydarzenie tym, że był on ostatnio bardzo mocno zapracowany, a aktor to też człowiek, nie jest z kamienia. Gonera trafił do szpitala psychiatrycznego, ale podobno czuje się już dużo lepiej. „Robert, tak jak wszyscy najlepsi aktorzy, pracuje własną wrażliwością, uczuciami, duszą. To jest bardzo trudne do wytrzymania przez dłuższy czas, szczególnie, gdy pracuje się w mrocznym, ciężkim projekcie, a taki jest „Determinator”. Nie jesteśmy ze stali, z kamienia” – tłumaczy zdarzenie Ilona Łepkowska. W środę aktor opuścił szpital wraz z jego żoną.
Marta Akuszewska
