Zakodowane mamy naturalne poczucie nietykalności naszego ciała – zwłaszcza na płaszczyźnie seksualności. Czy to nie jest znamienne? To poczucie wstydu stoi na straży czegoś pięknego, wspaniałego, świętego. To godność naszego ciała. Właśnie, to poczucie świętości naszego ciała bierze się m.in. stąd, że ludzkie ciało jest niczym świątynia.
Trudno sobie to wyobrazić, ale coś w tym jest. Nawet taki drobny gest między chłopakiem a dziewczyną – jak trzymanie za rękę – jest już bardzo wymowny, i świadczy o tym, że te osoby nie są już dla siebie obojętne, że manifestują swoje uczucia, że jedna pozwala drugiej dotknąć swojego ciała! Jak bardzo młodzi ludzie muszą się kochać, by trzymać się za ręce? Wystarczy, że są trochę zakochani, czy coś więcej?
Czy chodziłoby się z kimś za rękę ulicą ot, tak, aby innym się pokazać? A to są bardzo niewinne gesty. Dziś nad nimi mało kto się zastanawia, często ludzie idą od razu na całość – i potem szybko się rozchodzą…. Jak wielka musi być miłość między mężczyzną i kobietą, jak wielkie muszą mieć do siebie zaufanie, jak dobrze muszą siebie znać – i jakie muszą być gwarancje tej ich miłości, ich związku – aby stanęli przed sobą nago, aby nie wstydzili się dotykać siebie nawzajem w całej intymności, aby pozwolili sobie nie tylko na pieszczoty, ale na zjednoczenie swoich ciał, i nie obawiali się konsekwencji tego zjednoczenia (czyli ewentualnej ciąży), aby tego wzajemnego zjednoczenia nie musieli się wstydzić przed innymi.
Jak bardzo intymny jest ten akt zjednoczenia mężczyzny i kobiety! Dlaczego zatem jest to dzisiaj tak powszechnym „towarem na sprzedaż”? Towarem eksportowym? Towarem, na którym zarabia się krocie? Ciężko odpowiedzieć na to pytanie dzisiaj…
Marta Akuszewska