Poradnik

Jak maturzyści przygotowują prezentacje z polskiego

Jak maturzyści przygotowują prezentacje z polskiego
Zbliża się czas matur, a tym samym moment bezmyślnego wydawania pieniędzy. Maturzyści, odkąd zmieniły się zasady zdawania egzaminu dojrzałości masowo zaczęli kupować maturę z języka

Zbliża się czas matur, a tym samym moment bezmyślnego wydawania pieniędzy. Maturzyści, odkąd zmieniły się zasady zdawania egzaminu dojrzałości masowo zaczęli kupować maturę z języka polskiego.

Dobrze jest wiedzieć, jak ona wygląda: otóż wiele się zmieniło od kilku lat. Uczeń we wrześniu wybiera sobie temat, którego piętnastominutową prezentacje przedstawi komisji w maju. Temat wybierany jest z listy kilkudziesięciu gotowych zagadnień, bądź uczeń decyduje samodzielnie, o czym zechce mówić. Nauczyciel aprobuje wybór, i uczeń już wie, że do – mniej więcej – lutego będzie musiał przedstawić dowody swojej refleksji nad wybranym tematem.

071001a.JPG

A dowodami są: bibliografia – która może zawierać zaledwie kilka pozycji (na przykład cztery), dodatkowo ograniczonych wyborem stron, dokonanym przez ucznia. Znaczy to, że jeśli uczeń napiszę, że pracował, korzystając ze stron w przedziale od 10 do 12 – to tylko z tego fragmentu może być przepytany przez komisję. Podobnie z lekturami teoretycznymi, które również powinny być wskazane w bibliografii – razem tworzą tak zwana literaturę podmiotu i przedmiotu. Lista lektur nie jest ograniczona epoką – zdarzają się również tematy, których prezentacje można podpierać przykładami poza literackimi – reprodukcjami czy innymi obiektami wizualnymi.

Dodatkowo uczeń składa konspekt – czyli plan swojego piętnastominutowego przemówienia. Które ma najczęściej formę rozprawki – czyli nie grzeszy nadmiarem finezji. I po dokonaniu tego wysiłku, w postaci złożonych materiałów – uczeń ma czas aż do matury, by sobie przemyśleć, co powie komisji.

I tu zaczyna się groteska. Bo uczniowie, właśnie w okolicach ferii zimowych, rozpoczynają skup prac. W skład pakietu maturalnego wchodzi: bibliografia, konspekt – i spisana prezentacja – czyli uczeń kupuje tekst, którego następnie (chyba) powinien nauczyć się na pamięć, by wyrecytować go przed komisją. Wartość takiego pakietu to czasem nawet dwa tysiące złotych.
I choć nie jest etyczne pisanie podobnych pomocy, to jak należy ocenić tego, kto daje dziecku pieniądze na podobną głupotę? – bo raczej niewielu maturzystów dysponuje kwota kilkuset złotych, a jeśli już maja te aktywa, to niezbyt chętnie przeznaczą je na podobny cel. Uczeń ma ponad pół roku by zastanowić się co powie na osobiście wybrany temat. Czy to jest wyzwanie, które przekracza możliwości osoby dziewiętnastoletniej? A jeśli już absolutnie nie może zrobić tego osobiście, to ilość materiałów pomocniczych zgromadzonych w Internecie narasta z roku na rok, stare prace maturalne również się tam znajdują – czy więc nie lepiej postąpić nielegalnie, ale za darmo?

A to już wiesz?  Wrześniowy must have: kardigan na trzy sposoby

Nawet jeśli lepiej, to wcale tak się nie dzieje. I to nie mieści się w głowie. Dlatego, drodzy rodzice, jeśli macie pod swoim dachem maturzystę- raczej już przyszłorocznego – to w ramach rodzicielskich obowiązków zmuście go do odrobiny wysiłku, i niech się sam przygotuje do tej części matury. Lecz nie płaćcie za jego lenistwo – i głupotę.

Artykuly o tym samym temacie, podobne tematy